Rate this book

Wanna Z Kolumnadą (2013)

by Filip Springer(Favorite Author)
4.51 of 5 Votes: 5
languge
English
genre
publisher
Czarne
review 1: „Chcieliśmy dać wartość miastu*”Mając w pamięci to, z jaką rezygnacją Filip Springer wypowiadał się podczas spotkania okołahansenowskiego w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, spodziewałam się, że w Wannie z kolumnadą trudno będzie znaleźć przebłyski optymizmu, tym bardziej, że ich wyszukiwanie oznacza w tym przypadku tytaniczny wysiłek. A jeżeli już coś miłego się pokaże, to i tak zaraz sprawcy całego zamieszania zostaną przekupieni / zrezygnują / dostaną zatoru żylnego ze skutkiem śmiertelnym. Wyszło, że niewiele się pomyliłam.W Polsce jest brzydko, edukacja plastyczna właściwie nie istnieje, a ten, kto dysponuje stosownymi funduszami, nie ma praktycznie żadnych ograniczeń – to wie już chyba każdy, kto czytał choćby j... moreedną popularyzatorską książkę o architekturze i urbanistyce w Polsce. Z tego względu tak cenna wydała mi się rozmowa Kwietowicza z Trybusiem i Piątkiem, opublikowana niedawno jako Lukier i mięso, w której obaj Panowie starają się, choćby w niewielkim stopniu, dać odpór narzekaniu. Dziwnym trafem jednak argumentami przemawiającymi na rzecz optymistycznego patrzenia na przyszłość budownictwa w kraju były obiekty użyteczności publicznej lub mieszkaniówka o mocno podwyższonym standardzie, na dodatek najczęściej w Warszawie. Przyjmijmy więc, że jest bardziej źle, niż dobrze, ale nie tak do końca beznadziejnie. Piszę to, bo gruba skóra i pocieszenie, że coś przyzwoitego się czasami u nas buduje, będą bezcennym kapitałem na czas lektury Wanny.Najnowsza książka Springera to zbiór reportaży, każdy z nich dotyka innego tematu: samowoli budowlanej, braku regulacji miejsc reklamowych, teoretyczności planów zagospodarowania przestrzennego, fantazji deweloperów (pozostających jedynie fantazjami) i ulubionych tematów amatorów architektury: grodzonych osiedli, płotów oraz pastelowych elewacji bloków. Okazuje się przy tym, że w Łodzi znaleźć można aż osiemnaście rzek, a warszawski Dworzec Wodny od ocalenia dzielił jeden jedyny dzień. Teksty obnażają bezmyślność rozmówców reportera i ich absolutne nieprzygotowanie do kształtowania wspólnej przestrzeni. Dialogi, które w każdej innej sytuacji wydawałyby się zabójczo śmieszne, tutaj straszą, bo pokraczne słowa wychodzą nie tylko z ust drobnych przedsiębiorców, ale urzędników oraz przedstawicieli władzy. Mówiąc o potworku Gołębiewskiego w Karpaczu, Zbigniew Maćkow, przewodniczący Dolnośląskiej Izby Architektów nawiązuje do republik bananowych. I rzeczywiście, pomyśleć można, że Polska to dzika dżungla, w której każdy robi co chce, a przyłapany – udaje idiotę.– Dzwonię w sprawie waszych banerów.– To nie nasze.– Ale tam jest wasz numer.– Ale nie powinien być. Są dwa, na ten drugi niech pan dzwoni.– A wy nie jesteście brukarzami?– No jesteśmy.– Czyli baner jest prawdziwy.– Nie jest, my z nim nie mamy nic wspólnego.– No, ale numer się zgadza, bo się dodzwoniłem.– Tak, ale tylko numer.– I jesteście brukarzami.– No tak, ale tamte banery to ktoś zupełnie inny wieszał.– I pan go nie zna?– Trochę znam. Ale pan coś chce ode mnie?– Chciałem kostkę przed garażem wymienić.– No to czemu pan od razu tak nie zaczął, tylko o tych banerach?Wciągająca i dobijająca – taka jest Wanna z kolumnadą, chociaż uważam, że hotelowi Venecia Palace dostało się trochę na wyrost, ze względu na to, iż nie jest stonowany, na dodatek jego właściciel... cóż. Sam budynek wygląda mimo wszystko „oryginalnie i heroicznie” to dekorowana buda z gipsowymi zdobieniami bez ładu i składu, święto przesady i tandety, pięć minut w syntetycznym raju z fotoszopowanego folderu, prawdziwe dziecko Las Vegas. Tymczasem porozwieszanym to tu, to tam płachtom brakuje do tej zabawnej monumentalności bardzo wiele, są po prostu beznadziejne, a co gorsza, nikt nie wierzy nawet w ich skuteczność. Między jednym a drugim jest spora różnica.Tekstowi towarzyszą, jak to w książkach Springera bywa, wykonane przez niego fotografie. Są bure, smutne, zwykle nie ma na nich ludzi, za to można liczyć na obfitość błota, bałagan urbanistyczny, tłok i realizację wyidealizowanych wizualizacji w dość nieidealnej rzeczywistości. Obraz nędzy i rozpaczy. Sam Autor stwierdza w wywiadzie dla Lubimy Czytać, że podczas pracy nad książką pozbył się wszelkich wątpliwości, ponieważ zrozumiał, iż nic się w Polsce nie zmieni. Ja natomiast, za Piątkiem i Trybusiem, wolę wierzyć, że będzie inaczej i jeszcze nie wszystko stracone. Kto miał rację, okaże się za kilka lat. Tymczasem idę pogapić się zza płotu na Marinę Mokotów.*To słowa Leszka Czarneckiego, wypowiedziane przy okazji otwarcia wrocławskiego Sky Tower. Poważnie.
review 2: Kiedy kilka lat temu mieszkałam w centrum Madrytu, na śmietniku często widziałam meble. To były dobrej jakości meble, stare, na pewno zniszczone, ale zniszczenie wynikało z normalnego użytkowania i nie było nieodwracalne. Wystarczyło o nie zadbać. Moja koleżanka powiedziała wtedy, że ma ochotę potrząsnąć ludźmi, którzy wyrzucają piękne, stare meble, a potem idą do pobliskiego Lidla czy chińskiego sklepu i kupują lśniącą nowością tandetę.Choroba, o której pisze Filip Springer nie dotyczy wyłącznie Polaków, ale spustoszenie, jakie czyni ona w naszym kraju, na pewno jest zatrważające. Dopóty jednak, dopóki ludzie będą sugerować autorowi, żeby zajął się czymś poważniejszym, nie ma mowy o odczuwalnych zmianach w kwestii estetyki. Zamiast tego pojawiać się będą tylko magiczne komentarze o miejscach pracy, arogancja grubych ryb i indolencja urzędników. Wszystko razem daje fatalny efekt, który, jak się okazuje, przeszkadza jedynie garstce. Nie wiem co najbardziej przybiło mnie po lekturze tej książki: hucpa decydentów i korporacji, bezradność niektórych wojowników czy ślepota większości. A może posłowie Stasiuka?Myślę, że "Wanna z kolumnadą" (świetny tytuł!) powinna być lekturą obowiązkową w szkołach. Marzy mi się również, aby nauczyciele plastyki wychodzili z uczniami na ulice i pokazywali im chłam, który po pierwsze jest chłamem, choć może nie dla wszystkich jest to oczywiste, a po drugie, jest łamaniem prawa. To doskonała książka, pięknie napisana i na dodatek podszyta humorem (choćby ironicznym). less
Reviews (see all)
Emily
"Przeszkadza, strasznie brzydko od tego jest, ale co zrobić, no nie?"
seemben
Analiza polskiej brzydoty architektonicznej i nie tylko.
pie
Cudowna i smutna.
Write review
Review will shown on site after approval.
(Review will shown on site after approval)