Rate this book

Hard Spell (2011)

by Justin Gustainis(Favorite Author)
3.62 of 5 Votes: 3
ISBN
0857661159 (ISBN13: 9780857661159)
languge
English
genre
publisher
Angry Robot
series
Occult Crimes Unit Investigation
review 1: Urban Fantasy + kryminał + główny bohater polskiego pochodzenia + aspiracje do teatralności rodem z filmu noir – co może pójść źle?No, jak się okazuje, bardzo dużo. Zacznę od pół-zarzutu, gdyż to mógł nie być problem historii, a zaledwie bardzo dobra stylizacja. Otóż nasz bohater jest strasznie pokrzywdzony i nie pisze o tym za dużo, ale daje nam do zrozumienia, że przez jego polskość padł ofiarą pewnego prześladowania (szczególnie ze strony demonicznych (przenośnie) zakonnic w dzieciństwie). Nie było to prześladowanie fizyczne, ani zbyt intensywne, sam zauważa, że wiele osób na około ma gorzej, jak kobiety pracujące w służbach porządkowych czy niżsi mężczyźni, czy stworzenia paranormalne, które zresztą sam dyskryminuje. No, ... moreale pewne poczucie gorszości po drodze znalazł i jak większość znanych mi przedstawicieli naszego pięknego narodu, chętnie dzieli się ze światem tą informacją, szuka w dziwnych miejscach jej potwierdzenia, ale jeśli ktoś inny mu rację przyzna – to już pan jest obrażony. I owszem, dużo tego w książce nie ma, ale na cechy, które mnie irytują, szczególną uwagę po raz kolejny zwróciłam.Większym, bardziej wyraźnym problemem książki jest niekonsekwentna konstrukcja tegoż bohatera. Pozwólcie, że zapytam: kto czytał Chandlera? Albo może obejrzał jakikolwiek film noir o detektywie? No to teraz – kto by nie chciał być takim detektywem? W końcu taki detektyw jest idealnie męski, udręczony, jednocześnie wszystkowiedzący i nieustannie uczący się o świecie go otaczającym od podstaw. No i jest seksi, choć sam nie wie, jak bardzo jest seksi. Ale jest… Więc budujemy takiego detektywa, w końcu Butcherowi w Dresdenie się udało. Dajmy mu męskie powiedzonka, które trącą nieco cliché, ale to nic, bo on musi być nieco cliché, dajmy mu powody do mroczności i, żeby było oryginalnie, niech na zmianę trąci błyskotliwością oraz zupełnym brakiem umiejętności detektywistycznych. Może nikt nie zauważy, że postać kupy się nie trzyma? Jeśli taki był plan, to nie wypaliło. Może miałam za duże wymagania, ale bohater, jak i zastęp postaci drugoplanowych, był nieoryginalny, niespójny i przeszkadzałby w zacieszaniu się zagadką kryminalną.Która zagadką w sumie nie była, bo od początku w miarę wiadomo, co się stanie. Ilość niespodziewanych obrotów akcji to: 1. A ten za dużo nie obrócił i wiele nie zmienił. No, ale był niespodziewany.Źli bohaterowie z góry byli źli, kobiety miały po trzy cechy charakteru i wedle nich się cały czas zachowywały, ale to nie był seksizm, bo z facetami było identycznie. Tylko główny bohater z partnerem byli bardziej złożeni, ale za to nieskładni. I ostatni mój problem z produkcją – miejscami ktoś nie doczytał, co się jak miało gdzie i kiedy. Risercz nie jest zły, w większości nie razi brakiem wiedzy, acz są momenty, w których czuć pewne problemy faktologiczne. I to jeszcze wybaczyć można, w końcu fantastyka pozwala na pewne zmiany nawet w historii. Gorzej, że czasem obiektem niedoczytania są pozycje leksykalne. Panie i Panowie, „pederasta” nie znaczy tego, co „pedofil” ani po polsku, ani po angielsku!Rozpisawszy się więc o minusach dzieła, przejdę teraz do mocnych jego punktów, bo takie też istnieją. Nie jest to zdecydowanie zła książka, acz niewątpliwie słaba. Głównym plusem będzie tu wartka, przejrzysta akcja i dosyć realistyczne podejście do ograniczeń ludzkiego organizmu. Bohater, który dostał w głowę ścianą, w najlepszym przypadku będzie miał wstrząśnienie mózgu, nawet jeśli teoretycznie powinien jeszcze trochę powojować. Niedospany bohater będzie robił głupie błędy, a martwy dużo już nie pomoże.No i polskość. Czegokolwiek nie powiem, jak bardzo nie będę psioczyła, mam patriotyczny sentyment do polskości, szczególnie, że nasz kraj jest jednak chętnie pomijany w Amerykańskim ujęciu Europy. Detektyw Markowski zasłużył więc chociażby na podjęcie się lektury, bo kto wie, może komuś podejdzie.
review 2: "Ladies and gentlemen, the story you are about to see is true. The names have been changed to protect the innocent."OK, I know, that's from "Dragnet." That was my first take when I started reading this book.I was hearing Joe Friday in my head."This is the city - Scranton, Pennsylvania." - Stan Markowski-Police Officer-Occult Crimes UnitGet it?I think Gustainis did.First disclosure: I received a copy of this book/series from the author requesting an "honest review."Mr. Gustainis hit me up in the comments section of one of my reviews for one of my favorite "Anti-heroes," "Sandman Slim." Similar genre and one of my favorite genres so...OK, I'll bite. Second disclosure: The first time I had received such an offer from a different publisher/author I was not impressed and I gave that "honest review." [Title undisclosed here] I am guessing, much to the chagrin of said author/publisher. This is to say-getting a free book does not mean I will speak kindly about said book.Third disclosure: I enjoyed the hell out of this book (pun initially unintended, but once discovered left in). First ten pages-I thought I was not going to like it. By page 15, I was hooked. Read it in a flash and loved it. For those of you who regularly read my reviews, you know I tend to not summarize the book and regularly note-'that is better left to dust-jackets.' I like to write about the writing, how the book made me feel, my relation to the characters...did it turn me on.For the purposes of this review and how I came upon this book, I feel compelled to add a little narrative detail.Our protagonist's name is Stan Markowski.A little gruff. A little weathered. Mostly unflappable.He works as a detective who investigates crimes that involve the supernatural or "supes" as he calls them.This is introduced straightaway as the reader will see mention of Werewolves, Vampires, Wizards and other. I started to get turned off by Gustainis' overuse of his own colloquialism, "supes," but as time went on I forgave.What happened next was what brought me in.Gustainis infused known history with his "supernatural history."Dr. King was mentioned, as was Kennedy. I began laughing out loud when McCarthy stopped persecuting "Commies" and turned his attention to the "Supies" and, I quote the asking: "Are you now, or have you ever been, a member of a coven?"I see you snickering.I take it back. That was page five.Hooked in then and kept running.What happened from there, after initial introductions and scene settings, was a pretty decent plotline surrounded by entertaining subplots.The main line focuses on the hunt for a stolen tome of power called the "Opus Mago" (Not Mr. Magoo, Opus Mago).The person or persons who had stolen said tome have dastardly plans some of which you have seen in other stories, but it does not feel derivative. The language is strong, but appropriate and not overused.The characters are well-built, likeable and quite 'real' as odd as that may sound in this constructed, 'unreal' setting.Markowski is entirely relatable and I found myself caring.Once an author has you 'caring' that author has you for the lot.Where the writer loses marks: As noted-overuse of the cliché and constructed conventions.There are some scenarios in which we read what should be some detailed brutality. Where the author does not shy away from using "blue language" he shirked his responsibility to me, as the reader, to properly describe the scenes.I kept reading about how "awful" the mutilation was or a reference to large quantities of "blood," but the book lost some power here as these tableaus were not fully rendered. I admit, my stomach for such is strong, but while the gore was implied it was rarely depicted. A character would look or not look/vomit or not vomit. That was about it. One scene in particular comes to mind towards the end of the novel. You'll know it when you read it.The author also indulged himself a few times too many in areas that this writer feels an editor should have told Gustainis to omit.One scene written with a "devil" on one shoulder and an "angel" on the other went on for about two to three pages when it should have been about four lines. One scene depicted a battle as envisioned going through a time-sequence that passed through far too many a century.You get the idea.All such transgressions against the reader were far and few as well as forgivable in light of the quality of the rest of the book.If you are a fan of "Urban Fiction" with your "Pulp" intact, I recommend you read this book.If you are a Richard Kadrey fan (Sandman Slim), a Mike Carey fan (Felix Castor) or a Jim Butcher fan (Harry Dresden) then you must read this book.It is quite good.Highly entertaining.Well-written.Funny where it should be and fast enough to get through in a night if one were so inclined.Before writing this review...I'm already 35 pages into book #2, "Evil Dark."I hope that tells you something.EnjoyNamaste~(Twitter: @camuspam) less
Reviews (see all)
Savannah_Quinn
The best Occult book ever! very humorous, interesting & addictive!
bgrgrmpy
Think HBO's True Detectives meets True Blood.
happyforever
Nice paranormal detective book.
akshita
Review coming soon.
crystal
False
Write review
Review will shown on site after approval.
(Review will shown on site after approval)