The Circle shook me. And I’m not sure what has terriffied me more. The fact that I know at least 10 “Mae’s” or the fact that this is actually happening in real life.
This book is all about social bonds destruction. Mae seems not to notice how her relationships are falling apart since she started her dream work in Circle. At first I thought that this book will be more like “1984” by George Orwell, then it struck me that my interpretation was totally wrong, it’s all about social destruction.
At one of my last meetings with my late friend (Wolf, I miss you so much!), we had a curious disscussion while waiting for our food in restaurant. One of his remarks was “look at all those phones”, that notice made me to actually look around, just to find out that we were the only ones who had their mobiles in backpacks in mute mode. That was one, then he told me to try and listen the conversation that was on going behind him, and it really wasn’t a conversation…more like an exchange of “yeah”, “no”, “not yet” all the time for 30 minutes when we were waiting. Of course with mobile glued to hand…
It made me wonder then and it still makes, are those social media communicators so important, that they can’t wait till we end a real life meeting? And do we really know each other if we are forgetting how to lead a conversation properly?
Shortly before a New Year’s I had a meeting with my friend from studies…she is working in her dream job – one of U.S. based corporations – and it was annoying as she was checking her mobile every 10 minutes, and while being with me in real life, was chatting with someone else on Messenger…I’m not even sure if she understood what we were talking about for most of the time…
Przerażała mnie ta książka, a jednocześnie nie byłam w stanie przestać czytać. To książka o rozpadzie relacji międzyludzkich mimo tego całego social networking’u.
Główna bohaterka – Mae – z polecenia starszej koleżanki dostaje pracę w korporacji marzeń. I od tego momentu obserwujemy jak jej relacje społeczne z członkami rodziny i znajomymi ulegają destrukcji, której ona nie dostrzega, przekonana że to ona ma rację a inni się mylą, bo jak to taka wielka i bogata firma może się mylić
Ale najgorsze chyba było uświadomienie sobie, że postaci takich jak Mae – które żyją korporacyjnym życiem – znam co najmniej 10. I te osoby tak jak ona nie dostrzegają, że praca nie jest najważniejsza, nie powinna prać nam mózgu i wtłaczać do głowy, że to “firma/manager” wie lepiej co dla nas dobre, zerkając po raz n’ty w ciągu godzinnego spotkania na firmowy telefon…
Podczas jednej z ostatnich kolacji z nieżyjącym już przyjacielem (tęsknię!), czekając na zamówienie obserwowaliśmy ludzi obok nas. Wszyscy z nosami w telefonach lub na nie zerkający. W najbliższym otoczeniu tylko my mieliśmy telefony pochowane do plecaków z wyciszonymi dzwonkami. Przyjaciel zwrócił wtedy uwagę na “rozmowę” toczącą się za jego plecami…w sumie trudno to było nazwać rozmową, raczej wymianą równoważników zdań…
Bo w sumie można pisać eseje w komunikatorach…ale czy naprawdę zna się drugą osobę skoro w realnym świecie nagle zapomina się jak się rozmawia? I czy te komunikaty naprawdę są tak ważne, że nie mogą poczekać, aż skończymy spotkanie?
source for polish text : My Goodreads review.
source for graphics : Google images.
Share this: