Ewelina Pietrowiak w rozmowie z Jerzym Pilchem: Zawsze nie ma nigdy/Inne ochoty: “WYSTARCZY, ŻE TY SIĘ ZARYKUJESZ, JA SIĘ BĘDĘ ŚMIAŁ NA KOŃCU.”

 

Miłość od lat nieustanna 

Za każdym razem, kiedy pomyślę o Jerzym Pilchu, na sercu robi mi się cieplej. Żaden pisarz, tak jak on, nie rozbawiał mnie do łez; łez smutku nie wyciskały niczyje dzienniki, prócz, oczywiście, dzienników Pilcha i żadnego z pisarzy – prócz Pilcha – perfidnie nie okradłam z uroczych fraz, których na co dzień używam w rozmowach.

Literatura Jerzego Pilcha i, przede wszystkim, on sam jako postać to zjawisko, które przez lata stało mi się niezwykle bliskie, niejednokrotnie ratując z opresji – mając bowiem pod ręką książki Jerzego Pilcha, nigdy nie czułam się sama, bo obok był zawsze mój bliski przyjaciel.

Zawsze nie ma nigdy…?

Sięgając po Zawsze nie ma nigdy, wiedziałam po części, czego się spodziewać – tysiące tytułów ukochanych przez Pilcha powieści, błyskotliwe anegdoty o babce Czyżowej i innych barwnych mieszkańcach Wisły, mówienie – choć w sposób niezwykle zabawny – ale jednak o chorobie i śmierci, i ociekające ironią komentarze dotyczące polskiego i światowego futbolu. Takiego Pilcha znam od lat i właśnie takiego od lat kocham, rzec by można – już chyba niczym mnie nie zaskoczy, lecz okazuje się jednak, że bardzo się myliłam.

Zawsze nie ma nigdy i Inne ochoty to wywiad-rzeka, w którym, moim zdaniem, królują uczucia i prawda. Czytelnik zasiada z pisarzem wygodnie w fotelu i słucha, tym razem jednak nie jako odbiorca zabawnej powieści i fan prześmiewczych Pilchowskich felietonów, lecz – dzięki wspaniałej i dociekliwej Ewelinie Pietrowiak – jako ktoś bliski i ważny, komu zwierza się najlepszy przyjaciel.
W obu częściach wywiadu-rzeki Pilch nie wstydzi się szczerze mówić o swoich poglądach, szczegółowo opisuje swoje przyzwyczajenia i nawyki oraz odważnie ocenia siebie samego – z wypowiedzi pisarza dowiadujemy się, jak bardzo przez lata zniszczyła go choroba (jak się okazuje – wywołana nie alkoholizmem, lecz odziedziczona) i jak silny miała wpływ na warsztat (a może jego nagły zanik?) pisarski autora.
Pilch, choć z przymrużeniem oka i jak zwykle zabawnie, z pewną nostalgią i nieskrywanym żalem wspomina przeszłość – wizyty u Szymborskiej zagryzane zupkami z torebek, pierwszy mecz piłki nożnej, na który małego Jurka zabrał ojciec, czy też wszystkie uwiecznione na fotografiach zdobiących ścianę mieszkania pisarza sytuacje z wielu lat pracy w m.in. Tygodniku Powszechnym.
Pisarz otwarcie mówi o nałogu, o wielu romansach i słabości do kobiet, o tym, kto przez lata go inspirował i w jaki sposób on sam inspiruje się, tworząc bohaterów swoich powieści.
Czytelnik dowiaduje się, że mimo iż mocno autobiograficzna, metafikcyjna i przesadnie lokalna, twórczość Jerzego Pilcha to nadal fikcja, która, jak pisarz sam przyznaje, im bardziej jest przesadzona, tym lepiej – im bardziej czytelnik utożsamia Pilcha z Jurkami, Gustawami i całą chmarą innych obecnych w powieściach pisarza alkoholików i kobieciarzy, tym ciekawiej czuje się Pilch jako autor – życie swoich książkowych bohaterów uważa bowiem za dużo ciekawsze od tego, które jemu samemu przypisują czytelnicy i media.

To prawda, panie Jerzy!

Rozmowa Pietrowiak z Pilchem wzrusza, doszukuje się prawdy i pokazuje pisarza z Wisły takim, jaki jest naprawdę, jednocześnie go nie obnażając. Pilch, choć sprawy, o których mówi, są bardzo osobiste, nie wprawia nimi czytelnika w zakłopotanie, wręcz przeciwnie – sprawia, że chcemy Pilcha poznawać, rozumieć i wciąż zachwycać się jego literaturą.

Obie części wywiadu polecam każdemu, bez względu na to, jak dobrze zna twórczość pisarza; pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że nawet wówczas, gdy nie zna jej w ogóle – jestem przekonana, że sięgnie po Pilcha czym prędzej.

 

 

Advertisements Share this:
Like this:Like Loading...