Zacznę od zdania że o taki powrót Archiwum X walczyłem;-) Epizod “This” Glena Morgana to naprawdę dobre 40 minut z Mulderem i Scully, ale też nie jest to poziom najlepszych odcinków jak co niektórzy twierdzą – bez przesady. Podobał mi się już od świetnego teasera (tak na marginesie co to za twarz na zdjęciu Strzelców w domu Muldera i Scully?), w którym Dana i Fox pokazują jakimi są badassami.
Scena ze Scully przesuwającą się po podłodze i zasłaniającą się stolikiem to chyba przejdzie do klasyki. Jeszcze dużo dobrego dla wprowadzenia do odcinka robi kawałek Ramones “California Sun” świetnie zmontowany z akcją. Odcinek drugi serii 11 to połączenie “Północ Północny Zachód” Hitchcocka (z tego znakomitego klasyka wziął pomysł Glen Morgan) z historią rodem z serialu Black Mirror. Chociaż bawi mnie pokazywanie jak agenci po 50-e wymiatają i piorą tyłki. Wiem że są agentami FBI, mają przeszkolenie, ale nigdy nie byli bohaterami akcji. Przecież Mulder obrywał prawie zawsze po dupie jak się z kimś bił. A na pewno tracił broń często z czego sam zaczął żartować. Przypadkiem nie jest że David Duchovny sam swojego bohatera nazywa jednym z najgorszych agentów FBI, a w dwóch ostatnich odcinkach Fox zabił i sprał więcej tyłków jak przez 9 lat emisji oryginalnego serialu. Fox to nigdy nie był bohater jak z 24 godzin a popisuje się sprawnością niczym Jack Bauer.
Jest to mała niekonsekwencja, bo w poprzedniej serii pokazywali jak się postarzeli, nie mają siły po schodach biegać, a tutaj dają nam Muldera i Scully jako bohaterów kina akcji. Nie jest tak, że mi to jakoś specjalnie przeszkadza, tylko zwracam uwagę. Chociaż też nie robią z nich nadludzi, bo świetna była scena jak po bójce z facetem Fox wygląda w czasie rozmowy ze Scully jakby miał za chwilę na zawał zejść. Brakuje tylko dialogu do partnerki jak z Zabójczej broni, czyli jestem na to za stary. A najlepiej to bycie agentów w ciągłym biegu podsumowuje ostatnia scena gdy padają ze zmęczenia na kanapę, nawet nie mają siły posprzątać syfu jaki w domu mają:-)
Jedyne co mi się nie podobało w odcinku to fakt, że nie ufają Skinnerowi. Dobrze że trzymają się wątków czyli serializacja co obiecywali przed premierą, ale po prostu to mi nie pasuje po tylu latach ich znajomości, po tym co przeszli razem Walter, Dana (zwłaszcza ta dwójka w 8 serii) i Fox przez tyle lat. Ale to jest wina odcinka poprzedniego, bo wprowadzono w MS III ten watek totalnie bez sensu. Walter sie zmienił, mogli by porozmawiać o tym co się stało, a nie dawać scenę gdy Scully mówi do przyjaciela, że mu nie ufają. Nie wiem po co próbować wracać w relacjach dyrektora FBI i agentów do tego jak ich relacje były skomplikowane przez pierwsze sezony. Inna sprawa, że w starych seriach jak był konflikt miedzy wymienioną trójką w mitologii to w standalonach zachowywali się jakby nic nie stało się.
Podoba mi się w “This”, że komentują, zwłaszcza poprzez dialogi Skinmana i Muldera, jak obecnie wygląda rzeczywistość polityczna w USA. Z umiarem i fajnie ten wątek jest prowadzony – oby tak zostało. Chociaż ciekawe jest to, że przez 9 lat trwania XF mimo rządowego wątku to raczej nie komentowano prawdziwej polityki USA i tego jakim jest prezydentem np. Clinton, Obama, Bush. A wygląda że w 11 serii Archiwum X jest bliżej rzeczywistości niż kiedykolwiek było wcześniej. Prawdziwa polityka w XF ograniczała się do zmiany zdjęcia prezydenta USA w biurze Skinmana:-)
Warto zauważyć, że strasznie pędzą z akcją, podobnie jak w poprzednim, ale w “This” to nie jest wada jak było z premierą i finałem 10 serii, nie panuje tutaj jeden wielki bałagan. Odcinek ma dobre tempo, tylko bardzo szybkie, jakbym oglądał 24 godziny lub dobre kino akcji. Chociaż przez to nie ma spokojnych scen jak w seriach 1-9 czyli parę minut kiedy mogłaby zaistnieć muzyka Snowa. Oczywiście jest soundtrack, ale chodzi mi o to, że brakuje kawałków takich z którymi Snow od razu się kojarzy w stylu np. Doggett theme z Release z 9 serii, czy z Grotesque z 3 serii i co nie pasują do scen akcji.
A co do relacji Muldera i Scully to można podsumować ich obecny etap znajomości, że jedno za drugim by poszło kraść konie. Zachowują się jakby przynależeli do siebie jeszcze bardziej jak w oryginalnym serialu. Są idealnie zsynchronizowani w dosłownym rozumieniu tego słowa, działają jak jeden organizm. A jak przyznał Glen Morgan wszystkie sceny z agentami gdzie żartują to były pomysły Duchovny’ego i Anderson, którzy improwizowali na planie. This miał być odcinkiem poważniejszym, tak sobie zamarzył scenarzysta, ale wyszło inaczej. Rzeczywiście można odnieść takie wrażenie, że aktorom na dużo pozwalano, szczególnie po tekście Dany gdy mówi, że “zjadła by nawet jakby to było z tyłka kosmity” czy coś w tym stylu. Scully by tak nie powiedziała, ale co innego aktorka.
Więc zaskoczeniem nie jest że największym plusem odcinka jest to na co zawsze można było liczyć w serialu, niezależnie od poziomu odcinków, a przynajmniej za ery M i S czyli ich relacje. Sceny z DD i GA to esencja This i ciągną cały odcinek na swoich barkach. Dzięki tej dwójce ten odcinek jest tak dobry. Duchovny’emu w końcu przypomniało się jak się gra Muldera co cieszy bo miał problem z odnalezieniem się w tej roli, zwłaszcza na początku poprzedniej serii. Oprócz wszystkich scen z M i S to podobały mi się też takie drobnostki jak np Scully opieprzająca dzieciaki (podobno to synowie aktorki), czy w barze jak prawie naskoczyła na barmana, gdy obudziła się, albo scena o której wspomniałem, czyli jak opadli bez sił na kanapę.
This stoi relacjami agentów i dialogami. Oczywiście dialog z kajdankami fajny, ale pada wiele innych świetnych dialogów np. dialog o Hannibalu Lecteru też niczego sobie i chyba jeszcze lepsza scena. Anderson grała w Hannibalu a w finale 9 serii Mulder udawał Lectera, wiec to też świetny dialog na poziomie meta. Warto też wspomnieć o scenie na cmentarzu, która jest totalnym fanserwisem, ale w dobrym stylu. Okazuje się, że twórcy nie zapominają nawet o postaciach z 1 serii. No i w tym przypadku poznajemy nazwisko konkretnej postaci z 1 serii (jest to nawiązanie do reżysera Alana J Pakuli, znanego z filmu Wszyscy ludzie prezydenta). Powraca też jeden ze Strzelców, ale nie zdradzę jakim cudem skoro nie żyją. Powiem tylko tyle że taki powrót mi się podoba. Pojawiła się też Barbara Hershey znana już z poprzedniego odcinka, czyli niby ze standalonem mamy do czynienia, ale wymieszanym z wątkami mitologicznymi.
This to nie jest oryginalny epizod i nie chodzi mi o nawiązania do klasyka Hitchcocka i Black Mirror o których już wspomniałem, tylko o fakt, że fabuła przypomina Kill Switch z 5 serii, ale nie narzekam, bo po prostu świetnie się bawiłem. Epizod Morgana to dobra rozrywka co jest zasługą dialogów i chemii między Davidem oraz Gillian, to na ich barkach cały odcinek się ciągnie, ale jest to też epizod w stylu 6 czy 7 serii czyli na luzie i z dużą dawką humoru, któremu postawię mocne 7.5/10 (5-/6).
P. S. Oglądalność była całkiem ok w przypadku MS III (choć słabsza jak w 10 serii), ale co do This to widzów sporo odpadło co mnie nie dziwi. Powodem jest rozczarowanie większości fanów 10 serią oraz pierwszym odcinkiem nowej serii, który wielu widzów mocno wkurzył i pewnie mają dość mimo pozytywnych opinii jakie zbierają odcinki od 2-go do 5-go. Chyba że po kilku odcinkach nagle wrócą do serialu jeśli rzeczywiście dalej będzie dobrze. Ale pewnie to będzie ostatnia seria, przynajmniej na jakiś czas. Chociaż też ciężko mi uwierzyć, że stacja FOX (a raczej to już Disney) odpuści definitywnie Archiwum X. Wydaje mi się, że dla FOX nieważne czy Anderson wróci czy nie wróci to i tak będą kręcić XF co kilka lat, tak jak kręcą Prison Break i 24 godziny (nawet jak najważniejsze osoby nie wracają jak w przypadku 24 Kiefer Sutherland).
Advertisements Share this: